pozornie zbieram polne kwiaty
pełno mi suchych liści i ostu
i komarów, które karmią się mną
kładę się bezwiednie na chłodnej posadce
otwieram piwo, które już zwietrzało
i tęskno mi do fiołków, które kiedyś rosły
i gdzieś znów uciekło twoje ciało:
za szafą już wiem, że ciebie nie ma
dlatego chwytam się - jak w amoku - siebie
i jedno mi tylko zostało kochanie
- a ty jesteś tylko po drugiej lustra stronie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz